Gdy w 2014 roku wspólnie z Anią kupowaliśmy mieszkanie na Starym Mokotowie zakładaliśmy że stanie się ono dla nas domem na długie lata. Jako rodzina z dwójką dzieci dobrze czuliśmy się na 69m2 w typowej mokotowskiej kamienicy i to pomimo niestandardowego układu mieszkania (2 pokoje i duża kuchnia). W międzyczasie zdecydowaliśmy jednak że chcemy zacząć inwestować w nieruchomości i tutaj pojawiło się kluczowe pytanie: skąd wziąć kapitał na inwestycję?
Podjęliśmy decyzję o uzyskaniu kapitału ze sprzedaży właśnie naszego „rodzinnego” mieszkania. Zdecydowaliśmy się wynająć dla siebie inne mieszkanie a pieniądze uzyskane ze sprzedaży naszego, jeszcze niedawno „wymarzonego” mieszkania przeznaczyć na cele inwestycyjne.
Zaczęliśmy więc rozglądać się za mieszkaniem, które spełni warunki jakie stawialiśmy przed sobą jeśli chodzi o zakup nieruchomości inwestycyjnej. O tym jakie cechy w mojej ocenie powinno mieć mieszkanie inwestycyjne napiszę w przyszłości dokładniej na blogu. Dzisiaj chciałbym opisać naszą pierwszą inwestycję.
W przeszłości zdarzało mi się znajdować fantastyczne okazje inwestycyjne dla swoich klientów, więc wiedziałem że i dla siebie na pewno coś fajnego wyszukam. No i udało się. Mieszkanie przy ul. Fabrycznej zaliczam do kilku najlepszych ofert jakie kiedykolwiek udało mi się znaleźć. Już po kilku chwilach w mieszkaniu wiedziałem, że to jest to.
Podstawowe dane: 39m2 (duży pokój z oddzielną kuchnią), mieszkanie jasne i raczej ciche, pierwsze piętro (idealne gdy nie ma windy), przyzwoita i zadbana (ale nie topowa) kamienica z 1938 roku, no i lokalizacja na Powiślu – bardzo popularnej dzielnicy. Najważniejsze parametry zatem są bardzo w porządku – mieszkanie nie ma żadnych istotnych wad (np. głośne, parter itp…).
Tym co stanowi jednak o jego wartości jest wg mnie przede wszystkim fakt, że w jego wnętrzu zachowały się niemalże wszystkie elementy oryginalnego modernistycznego wystroju z lat 30-tych. W całym mieszkaniu mamy przedwojenny dębowy parkiet i oryginalną stolarkę (drzwi wejściowe i wewnętrzne, okna, mosiężne okucia, klamki). Łazienka praktycznie niezmieniona przez 80 lat jest już przestrzenią w zasadzie muzealną. Zachowały się w niej: charakterystyczna dla lat 30-tych stylowa terakota – tzw. „gorseciki” produkowane przez firmę Dziewulski i Lange z Opoczna oraz wanna, glazura i elementy armatury. Mamy nawet, do dzisiaj działający, dzwonek na służbę:) Absolutnie wyjątkowym i pięknym gadżetem jest przedwojenna elektryczna lodówka (nie tzw. zimna szafka).
Takich wnętrz jest już w Warszawie bardzo mało. Zdając sobie sprawę z jego wyjątkowości zdecydowaliśmy się udostępnić je na potrzeby Festiwalu Otwarte Mieszkania, w ramach którego publiczność ma możliwość zwiedzania najciekawszych mieszkań w warszawskich kamienicach. Relację z udziału naszego mieszkania w Festiwalu możecie zobaczyć na Facebooku tutaj i tutaj.
Zapraszam też do galerii zdjęć pokazujących mieszkanie przed remontem. Nagrałem również wideo prezentujące mieszkanie - możesz je obejrzeć na moim Facebook'u. Zamierzam też relacjonować remont i pochwalić się jego efektami. Stay tuned:)
Kliknij w zdjęcie aby zobaczyć galerię: